Udomowiliśmy je tysiące czy dziesiątki tysięcy lat temu, pies – jedyne zwierzę, które tak łatwo potrafi porozumieć się z człowiekiem, bez większego wysiłku rozumie nasze sygnały i czytelnie przekazuje własne. Ale nadal prawa rządzące ludzkim światem są niepojęte dla zwierzęcia i pies ma tylko tyle wolności, na ile potrafimy kontrolować jego zachowanie. Psy obecne w skupiskach ludzkich są całkowicie uzależnione od człowieka,. można by więc sądzić, że wychowanie szczeniaka nie powinno stwarzać żadnych problemów.
Dlaczego więc niejeden właściciel nie potrafi zapanować nad jazgoczącym i miotającym się na smyczy zwierzęciem, boi się przejść blisko jedzącego Reksia lub wytrzeć mu łapy, o wyjęciu z psiego pyska kości znalezionej na spacerze już nie wspominając?
Informacji i porad wychowawczych mamy przecież aż nadmiar. Jesteśmy wręcz bombardowani najrozmaitszymi teoriami – nie tak dawno straszono nas teorią dominacji. Cokolwiek zrobiłby nasz pupilek, już było interpretowane jako chęć groźnego w skutkach zdominowania człowieka. Ze skrajności przechodzimy w skrajność – kolejne poradniki zalecały wyłącznie bezstresowe, tylko pozytywne metody szkolenia. Aż wreszcie doszło do głosu hasło „niech psy robią co chcą”. W myśl tej teorii jeśli Reksio nie reaguje na przywołanie, to należy czekać, aż zwierzątko wrócić zechce lub pozwolić, by to pies prowadził nas na smyczy.
Jednak nawet największy psi geniusz sam z siebie nie wie, jakie zachowanie zapewni mu dach nad głową i pełną miskę, chociaż często postępuje tak, jakby rozumiał każde nasze słowo. Być może właśnie dlatego na co dzień zbyt wiele oczekujemy od psów, nie przekładając absolutnie tych oczekiwań na język zrozumiały dla zwierzęcia. Szczeniak rozczula swoim wyglądem, czekamy więc, aż sam z siebie zmądrzeje. Gdy czarująca puchata kuleczka dorasta, stwierdzamy ze zdumieniem, że pies potrafi całkiem na serio pokazać nam zęby, spacer przestaje być przyjemnością, a zaproszenie kogokolwiek do domu wymaga konsultacji z trenerem czy behawiorystą.
A przecież można zejść na poziom czterech łap i popatrzeć, jak wyglądałoby wychowanie szczeniaka w normalnej psiej rodzinie.
Dzikie psy ani wilki nie mają problemów wychowawczych, nie obawiają się szczenięcych zębów, pozwalają na bardzo wiele w zabawie, ale szczenięta i młode psy są bezwarunkowo podporządkowane rodzicom. Na niezależność może sobie pozwolić tylko to zwierzę, które opuszcza stado. Hierarchia obowiązuje wszystkich – jest konieczna dla przetrwania grupy współpracujących ze sobą drapieżników. Każde wilczątko potrafi żywiołowo domagać się uwagi i zabawy – potrafi też, na pierwszy sygnał dorosłego zwierzęcia, natychmiast okazać uległość.
Wilczki mają zdecydowanie prostsze życie niż nasze szczeniaki – sikać mogą wszędzie, znaleziona kość należy do znalazcy, mleczne zęby nie przebiją bratniego futerka. Dorosły wilk nie obraża się na szczeniaka, ale w każdej chwili może spojrzeniem, warknięciem, przytrzymaniem zębami czy uderzeniem pyska przywołać malca do porządku. Psy także nie słyszały o wyłącznie pozytywnym, całkowicie bezstresowym wychowaniu, nie znają izolacji „za karę” – szczenię prawidłowo reagujące na skarcenie zostanie natychmiast przywrócone do łask. Bawmy się więc ze szczeniakiem tak, jakby to robił dorosły pies, ale natychmiast przerywajmy takie zachowanie, jakiego nie akceptowalibyśmy u dorosłego psa. Szczeniak, a potem dorosły pies musi wiedzieć, że to człowiek podejmuje najważniejsze decyzje, a psu podporządkowanie zawsze przynosi korzyść.
Dla 7-tygodniowego szczeniaka naturalnym zachowaniem będzie zanieczyszczanie mieszkania, gryzienie wszystkiego co jest w zasięgu mlecznych zębów, wieczorne głupawki, hałaśliwe oprotestowanie samotności, domaganie się bezustannej zabawy i warcząca obrona kości.
Z tych wszystkich zachowań, grzesznych naszym zdaniem, zwierzęciu nie jest łatwo rezygnować.. To my, a nie szczeniak, musimy wykazywać na co dzień cierpliwość i nieubłaganą konsekwencję, bo każde oczekiwanie, aż zwierzątko zmądrzeje samo z siebie przyniesie odwrotne skutki.
Wrodzone zachowania tego samego psa w okresie dojrzewania będą znacznie bardziej skomplikowane, trudniejsze do przewidzenia, kontrolowania czy akceptowania. To pora pierwszego, jeszcze nieporadnego sprawdzania kto i na co może sobie pozwolić. Dorastające zwierzę na podstawie dotychczasowych doświadczeń bezbłędnie ocenia, czy właścicielowi trzeba i warto się podporządkować, czy też można żyć obok, kierując się wyłącznie własnym psim kodeksem. Żyjąc obok, pies albo lekceważy właściciela, albo się go boi; w obu przypadkach nie jest w żaden sposób nastawiony na współpracę.
Nie można więc, od pierwszych wspólnych dni poczynając, ignorować zachowań wprawdzie naturalnych dla zwierzęcia, ale niedopuszczalnych z naszego punktu widzenia.
Trzeba bez gniewu nauczyć, co będziemy chwalić i nagradzać, na co się nie zgadzamy. Szczeniak nie może stracić zaufania do ludzkich rąk, ale szczeniak też musi wiedzieć, jakie są granice naszej tolerancji. Tylko w taki sposób mamy szanse na kontrolowanie w przyszłości zachowań często silniejszego od nas zwierzęcia. Jeżeli w pierwszych kilku miesiącach skupimy się wyłącznie na przytulaniu puszystego futerka, problemy, jakie na pewno stworzy dorosły pies, uzależnione będą od jego siły, wielkości i wrodzonego temperamentu. Szkolenie od pierwszych chwil w naszym domu najbardziej potrzebne jest psu, nie nam; pies będzie miał tylko tyle swobody i radości życia, na ile potrafi odnaleźć się w świecie człowieka. Niezależnie od wszelkich przeszłych, aktualnych i przyszłych teorii.